środa, 31 grudnia 2014

Rok 2014 - rok zaginięcia Kayrona

W ostatni dzień roku nie odmówię sobie krótkiego podsumowania.

W 2014 przez nasz dom przewinęło się 47 kotów. To znowu dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku - roku Vita, choć oczywiście nie o liczby tu chodzi, a o żywe, czujące istoty, którym należny jest od nas szacunek i opieka. 
Nic tak bardzo mnie nie cieszy jak fakt, że wiele z tych cudownych stworzeń dzięki pobytowi Za Moimi Drzwiami znalazło swoje domy. Niektórzy lokatorzy tylko przez nasz dom przemknęli, niektórzy zostali dłużej, a jedna taka - niezwykła, oddana, mądra, śliczna, wesoła i kochana Stefania Bąbel - została w nim na zawsze. 

Pozwólcie mi nacieszyć się tymi pysiami. Kopiuję to zestawienie z Pokoju Przemian, przecież raczej mało z Was tam zagląda. Każda ta piękna mordeczka to historia, która ma miejsce w moim sercu, może i w Waszym.  Niektóre jeszcze trwają. Pamiętajcie, że na swój domek wciąż czeka Malusia.


2014 rok


35. ANDŻELINA

Zadzwoniła pewna Marta, która bardzo czynnie i ofiarnie pomaga kotom we Wrocławiu, z pytaniem, czy nie przyjmiemy kotki pod nasz dach, bo ona ma dramatyczną sytuację i nie ma co z koteczką zrobić. Zgodziliśmy się i w ten sposób poznaliśmy krótką historię Andżelinki. Okazało się, że kotka padła ofiarą jakiegoś osiedlowego wroga kotów, który zamurował okienko do piwnicy z kotką w środku... Dzięki uporowi innej mieszkanki osiedla, bo nie zgadzał się jej stan piwnicznych kotów, kotka została uwolniona po 3 dniach (!!!) i umieszczona u pewnej starszej pani. Ta trzymała ją 2 tygodnie w klatce-łapce. Bez kuwety... Ta pani ma psa i ten pies stał nad tą klatką i ujadał. Nie mogę nawet wyobrazić sobie, co ta kocinka przeszła. Kiedy Marta dowiedziała się o tej sytuacji, od razu po kotkę przyjechała, zabrała ją i dopiero w samochodzie zaczęła gorączkowo myśleć, gdzie ją umieścić, bo wszystkie domy tymczasowe były zawalone kotami po uszy.
Nic dziwnego, że przez pierwsze dwa dni Andżelinka zachowywała się jak opętana. Syczała, rzucała się z zębami i kłami na rękę, bała się panicznie. Dopiero po przeniesieniu jej z piwnicznej krótkiej kwarantanny do domu zaczęła oswajać się w błyskawicznym tempie.
Cudna, słodka koteczka, znalazła dom w Wałbrzychu i mieszka tam ze swoją nową panią Mają. 


36. MŁODY (Laki)

Kotek, który wiele przeszedł. Znalazła go pod autem w Wałbrzychu i zaopiekowała się nim Kasia Brujita. Pojechał najpierw do Wrocławia, jednak nie mógł się dogadać z tamtejszym kotem, więc wrócił z adopcji. Długo mieszkał Za Moimi Drzwiami, ukradł mi serce, by w końcu znaleźć najlepszy dom pod słońcem nad morzem! 


37. ROMEO

"Pod jednym z wrocławskich bloków na Karłowicach żyją dwa półroczne kotki.
Pozostałe kotki z miotu znaleziono martwe, tylko te dwa przetrwały.
Pilnie szukają domu, gdyż niebezpieczne jest otoczenie, w którym przebywają.
Koty na tym podwórku są cyklicznie odtruwane przez sąsiadów bądź giną pod kołami samochodów. Kociaki te są dokarmiane przez mieszkańców.
Nieufnie podchodzą do człowieka, ale ciągle chcą się bawić i są ze sobą bardzo zżyte." - trzeba było im pomóc, więc koteczki znalazły najpierw u nas dom tymczasowy, a potem swoje domy stałe. Romeo nazywa się teraz Krokiet i ma świetną rodzinkę, z którą mieszka we Wrocławiu.


38. JULIAN

Brat Romea - patrz wyżej. Juliś został przy swoim imieniu i jest najlepszym przyjacielem młodziutkiej Wiktorii. 


39. OFELIA

Koteczka wyciągnięta z trudnej sytuacji, bowiem pani mająca pod opieką naście kotów i psa znalazła się w szpitalu. Ofelia pojechała do Warszawy i jest bardzo kochaną przytulaczką. Mieszka z Guciem - drugim kotem, Ewą i jej rodziną.


40. MALUSIA 

Żyłam sobie w mieście w stadzie innych bezdomnych kotów, na ulicy. Na szczęście dokarmiała nas dobra osoba, bo nie przeżyłabym nawet swoich 5 lat. Niestety bardzo zachorowałam, miałam okropny koci katar, chore płuca, gorączkę i to byłby mój koniec, gdyby nie ulitowała się nade mną dobra dusza i nie odłowiła mnie na leczenie. Długo się mną zajmowała, aż w końcu nabrałam sił, wyzdrowiałam i zostałam wysterylizowana. Wtedy znalazłam się w kolejnym domu tymczasowym, gdzie przechodzę socjalizację. Mówią, że nie mogą wypuścić mnie znów na ulicę, bo bym, mimo że jestem już zdrowa, w warunkach bezdomności nie przeżyła... 

Historia Malusi nie jest zakończona. Kotka zamieszkała w domu z drugim kotem, z którym nie mogła się dogadać, historia zatoczyła koło. Malusia wróciła do Basi i znów szuka domu... 


41. KICIA - (czarna piękność)

Działkowy gość na czas dochodzenia do siebie po sterylizacji, również pod opieką Basi z Mozaiki Życia. 


42. KIKA

Działkowy gość na czas dochodzenia do siebie po sterylizacji. Wraz z Kicią wróciła na działki pod opiekę pani Zosi.


43. BUŁECZKA

Pierwsza nasza zagraniczna adopcja! Hura! Przecudna świeża Bułeczka pojechała do Niemiec, gdzie rozrabia i umila czas Panterze z bloga Świat to dżungla. 


44. ANIELINKA

W schronisku dostała etykietkę "dzika" i mimo wielkiej urody nikt nie chciał jej adoptować. W domu tymczasowym Za Moimi Drzwiami odżyła i zaufała ludziom. Zamieszkała z drugą, niemal identyczną koteczką we Wrocławiu. 


45. LUBISIA (Sumiko)

Koteńka wyciągnięta ze schroniska, gdzie siedziała przerażona w klatce. Niełatwy to charakter, więc ma szczęście, że trafiła na najlepszych ludzi!


46. Kalinka (Maneki, KaliMali)

Uratowana przed utopieniem. Przywieziona wraz  z siostrą Malwinką i mamą Stefanią Bąbel z podwrocławskiej miejscowości w wieku dwóch tygodni. Po spędzeniu niemal dwóch cudownych miesięcy Za Moimi Drzwiami Kalinka wraz z siostrą pojechała do... Gdańska, gdzie zamieszkała w domu Ani wraz z czterema innymi kotami i pieskiem Rufim. :) Kalinka to urocza trzpiotka, wesoła i przyjazna.
W nowym domku otrzymała imię Jaga. 


47. Malwinka (Neko, MaliKali)

Uratowana przed utopieniem. Przywieziona wraz  z siostrą Kalinką i mamą Stefanią Bąbel z podwrocławskiej miejscowości w wieku dwóch tygodni. Po spędzeniu niemal dwóch cudownych miesięcy Za Moimi Drzwiami Malwinka wraz z siostrą pojechała do... Gdańska, gdzie zamieszkała w domu Ani wraz z czterema innymi kotami i pieskiem Rufim. :) Malwinka to sama mądrość i rozumność. W nowym domku otrzymała imię Iga.



48. Stefania, z domu Bąbel

Cudowna, przyjazna kotka, mama Kalinki i Malwinki, której nie rozpieszczało życie. Żyła w melinie, gdzie od kopniaka straciła połowę zębów. Wszystkie jej dzieci regularnie topiono, dopiero przywiezienie jej Za Moje Drzwi ukróciło ten proceder. Stefcia odchowała i odkarmiła oprócz swoich córeczek również rodzeństwo Figo, Fago i Kruszynę, a przez moment nawet braci Leśniaków. Jej dbanie o dzieci było wzorowe i wzruszające. Stefania Bąbel znalazła dom u nas jako nasz czwarty kot.  


49. Figo

Odłowiony z terenu przemysłowego (wraz z Fago i Kruszyną) rok młodszy brat Hokusa Pokusa Figuś zamieszkał we Wrocławiu z przemiłymi młodymi ludźmi, którzy traktują go jak dziecko. :) W nowym domu zachował imię Figo. 


50. Fago

Odłowiony z terenu przemysłowego (wraz z Figo i Kruszyną) rok młodszy brat Hokusa Pokusa Faguś zamieszkał we Wrocławiu z młodym panem Mateuszem, bardzo odpowiedzialnym i mądrym człowiekiem. :) 


51. Kruszynka

Odłowiona z terenu przemysłowego (wraz z Fago i Figo) rok młodsza siostra Hokusa Pokusa Kruszynka zamieszkała we Wrocławiu z rodziną z dwójką dzieci i dwuletnią kotką. :) W nowym domu otrzymała imię Chita. 



Znaleziony na dzikim wysypisku śmieci w lesie wraz ze swoimi dwoma braćmi szybko znalazł dom u przemiłych ludzi. Do towarzystwa będzie miał młodą kotkę. Nazywa się teraz Vincent Maślak, a jego przyjaciółka nosi imię Mia. 



Znaleziony na dzikim wysypisku śmieci w lesie wraz ze swoimi dwoma braćmi szybko znalazł dom u przemiłych młodych ludzi wraz z bratem Muchomorkiem. Nazywa się teraz Harkon, a jego brat nosi imię Dragon. 



Znaleziony na dzikim wysypisku śmieci w lesie wraz ze swoimi dwoma braćmi szybko znalazł dom u przemiłych młodych ludzi wraz z bratem Żwirkiem. Nazywa się teraz Dragon, a jego brat nosi imię Harkon. 
Chłopaki natychmiast się zaaklimatyzowały i szaleją jak zwariowane. 


55. Gość.

Zagubiony kotek, który znalazł schronienie Za Moimi Drzwiami na dwie noce i dwa dni. Ponieważ wydawało się, że jest bezdomny, gdyż błąkał się od dwóch tygodni po osiedlu, przeszedł kastrację, żeby zwiększyć jego szansę na adopcję. Po dwóch dniach znalazła się jednak jego pani, która, jak się okazało, kota na osiedle wypuszczała od razu po przeprowadzce. Została z nią przeprowadzona rozmowa, w wyniku której kotek ma zrobioną drabinkę, tak że przynajmniej może w każdej chwili wrócić do domu. 



56. Miciu

Dwaj bracia, proludzkie wspaniałe koteczki "odziedziczyłam" po innym domu tymczasowym. Szybko znalazły swoje domy. czarno-białe są najwspanialsze!

Wicio i Micio, cudne kocurki
W futerkach gładkich i czarno-białych,
Łapki, ogonki, noski, pazurki,
Oczka i pyszczki - wesołe, śmiałe.
Lubią się bawić, lubią pieszczoty
I są wspaniałe (jak wszystkie koty)!
Kto chce kociego mieć przyjaciela,
Niech go niepewność nie onieśmiela,
Niech zaraz dobrze przemyśli sprawę,
I da opiekę oraz zabawę
Obu braciszkom, lub choć jednemu;
Oni na pewno odwdzięczą się mu
I pokochają całym serduszkiem,
I każdą w życiu wypełnią pustkę.

Magiczny wierszyk od Ninki. Skuteczny. :)


57. Wiciu

Dwaj bracia, proludzkie wspaniałe koteczki "odziedziczyłam" po innym domu tymczasowym. Szybko znalazły swoje domy. czarno-białe są najwspanialsze!


58. Kotka Gaj 1

Koteczka wpadła tylko z wizytą na sterylizację i wróciła pod opiekę pani Niny, oddanej karmicielki na Gaju we Wrocławiu.


59. Kotka Gaj 2

Koteczka wpadła tylko z wizytą na sterylizację i wróciła pod opiekę pani Niny, oddanej karmicielki na Gaju we Wrocławiu.



60. Kocur Gaj 1

Odłowiony na kastrację wielki i miły rudzielec po zabiegu i dojściu do siebie wrócił na swoje podwórko pod opiekę pani Niny i pani Eli  - oddanych kocich opiekunek.



61. Rambo

Niezwykła, choć trudna historia. Schroniskowy kocurek, który niemal zagłodził się na śmierć z powodu smutku i żalu za straconym w wieku 9 lat domem, oraz z powodu nieumiejętności poradzenia sobie w tamtejszym środowisku. Kiedy zjawił się Za Moimi Drzwiami, rozpoczęliśmy walkę o jego życie i zdrowie. Codziennie biedak jeździł z nami na kroplówki, bo był tak odwodniony, że skóra z jego boków wcale nie chciała odchodzić od ciała, nawet nie było się jak wbić tam igłą. Kto ma kota, ten wie, że te zwierzaki zazwyczaj posiadają jej niezły zapas. Tymczasem Rambo reagował bólem nawet na dotyk w tym miejscu. Jego wątroba i narządy wewnętrzne nie pracowały jak trzeba.

Po przeleczeniu i obdarzeniu miłością, już po półtora tygodnia, zgłosili się po niego wspaniali ludzie, którzy mają już w domu łagodnego kocurka Mietka. Na razie wszystko układa się dobrze. Rambo się adaptuje... Kotki się polubiły i nawet próbują się bawić.

[*] Niestety po szczęśliwych sześciu tygodniach w nowym domu Rambo niespodziewanie zmarł. Wielki smutek i ból.


62. Kocurek Gaj 2

Złapał się do klatki podczas próby odłowienia kociaków na osiedlu Gaj. Kotek jest tak chory, że nie nadawał się na zabieg, tylko do pilnego leczenia. Znalazł miejsce u Basika. Jego historia jest w toku, ale to, że wszedł do klatki, to dla niego szansa na życie. Czyżby o tym wiedział?
Uzupełnienie: kocurek wyzdrowiał i po kastracji wrócił na swoje podwórko pod opiekę karmicielek.



63. Janek

Kotek został znaleziony, niestety poszukiwania właściciela nic nie dały. Sądząc jednak ze stanu jego zaniedbania w momencie znalezienia, kotek jakiś czas - nie wiadomo jaki - był bezdomny. Janek to cudowny kocurek, bardzo piękny i miły. Po różnych perypetiach okazało się, że Janek może być zaginionym dwa miesiące wcześniej Mańkiem! Kotek wrócił do (istnieje pewne prawdopodobieństwo) swojej rodziny koło Lubania. Magiczna historia! 


64.  Cynamon

Kocurek, ok. 3,5 miesiąca. Prześliczny, szczuplutki, zgrabny dzieciak o cudnym cynamonowym kolorze futerka. Cyn został odłowiony z osiedla Gaj we Wrocławiu, gdzie żył ze swoją siostrą dokarmiany przez dobrych ludzi. Szkoda go jednak na bezdomność. Z jego urodą wiadomo było, że szybko znajdzie domek, a z nim kochających ludzi, którzy o niego zadbają. Tak też się stało. Ogłoszenie o nim było widoczne w sieci przez pół godziny i już sprawiło, że zadzwoniły 2 osoby, z których pierwsza - pani Ewa, zdecydowała się, po obejrzeniu go, na adopcję. Będzie mieszkał z innym kotem i psem w domu z ogrodem na ślepej, spokojnej uliczce. 


65. Sysia

Dwa Sreberka odłowione we Wrocławiu z krzaków. Mieszkały w rurze. Bardzo dzikie i płochliwe, potrzebowały miesiąca, aby znaleźć nowe domy stałe. Wyróżniały się swoim niezwykłym umaszczeniem. Imię Sysia to zdrobnienie od Sykot - kotka zasłużyła sobie na nie sykaniem i prychaniem na ludzką rękę. Adoptowana przez Magdę. 



66. Pryś

Dwa Sreberka odłowione we Wrocławiu z krzaków. Mieszkały w rurze. Bardzo dzikie i płochliwe, potrzebowały miesiąca, aby znaleźć nowe domy stałe. Wyróżniały się swoim niezwykłym umaszczeniem. Imię Pryś to zdrobnienie od Prychot - kotek zasłużył sobie na nie sykaniem i prychaniem na ludzką rękę. Adoptowany przez Dominikę. 


67. Duży

Mieszkaniec podwórka przy pewnym budynku zawitał do mnie tylko na kastrację. Kochane kocisko, wielkie i piękne, wypasione przez opiekujących się nim ludzi. Przyprawił mnie niemal o zawał serca, bo tuż przed dostarczeniem go do weta... uciekł z transportera! Cudem, gołymi rękami go złapałam, bo inaczej znalazłby się na obcym terenie samiuteńki...  Okazało się, że ten kot umie łapką otworzyć sobie transporter! Wsadza ją przed kraty i przesuwa zamknięcie w bok, i klatka otwarta!
Po zabiegu i dojściu do siebie wrócił na swoje podwórko pod opiekę karmicieli.


Koteńka odłowiona na Gaju, oryginalnie umaszczona, bardzo subtelna i delikatna. Długo się ośmielała, ale kiedy to nastąpiło, znalazła sobie przemiłą i mądrą panią. Zamieszkała z Marysią we Wrocławiu.


69. Kotka Matka
Mama Cynamona przyjechała po tygodniach łapania na sterylizację. Co za miaukocica! Bardzo jej się nie podobało w domu. Przepiękna, dzika kotka. Dobrze, że na Gaju ma opiekę.


70. Buraczek


71. Rzepka

Maluszki zjawiły się ZMD w dość nietypowy sposób. Napisała do mnie moja czytelniczka Dorota, że ma takie skarby do zagospodarowania, że dwa już złapała, a czekają jeszcze trzy. Z kotki matki jest niezła cwaniara i udaje jej się umknąć przed zabiegiem, za to hojnie obdarza Dorotę corocznie kociakami, którym ta usilnie znajduje domy. Dorota prosiła o udostępnienie kociaków na blogu. Ponieważ miałam akurat wakat, napisałam, że chętnie pomogę poprzez wzięcie kociąt pod swoje skrzydła. Umówiłyśmy się na przekazanie. Cała ta misterna operacja nastąpiła przy Lidlu, Dorota nie jest z Wrocławia. I przyjechały. Te kochane, cudne stworki szybko znalazły domek we Wrocławiu, wspaniały domek z cudownymi ludźmi! Rzepka nazywa się teraz - Abi, a Buraczek - Leo.


72. Szuszu

Znaleziony przy drodze wlotowej do miasta. Prawdopodobnie wyrzucony z auta. Całkowicie oswojony, przemiły kocurek w lśniącym czarnym ubranku. Kotek ten kocha ludzi całym sercem, jest uroczy, kochany i chętny do pieszczot. Po leczeniu, bo rozchorował się, biedaczek, szukał domu i bardzo szybko go znalazł u Luny Malutkiej, czyli Marysi. Jest to dla niego prawdziwe szczęście, bo to dom, w którym znalazła opiekę już niejedna kocia bida. Cieszę się szczęściem Szuszu - Antracyta. Antka po prostu. Jego losy można śledzić u Luny: http://kociemruczanki.blogspot.com/

73. Ptyś

To Ptyś. Odważny, przebojowy, pełen zaufania.
Ideał z charakteru, o urodzie nie wspomnę -
kto ma oczy, ten widzi. 

Ptyś opuścił kociarnię Za Moimi Drzwiami jako ostatni.
Domek, a w nim piesek jak Rufi, króliczek, ogród, 
a w niedużej odległości stadnina koni.
No i młoda pani, której był marzeniem.
Kotek ma swoje nowe imię Ginger.

74. Miodynka
Miodynka. Niesamowicie oryginalnie umaszczona dziewczyna.
Maźnięta na rudo.

Ostrożna, wymagająca więcej czasu, bardzo chętna do zabawy. 
Pierwsza do swojego domu - z drugą, ośmiomiesięczną kotką -
pojechała Miodynka. Będzie się nazywać Luna. 

To prawdziwy cukiereczek. Królewna Ciuciu,
Delikatna, wrażliwa, spokojna koteńka.
Wzruszająco kokietująca człowieka. 

Jako druga wybrała się na swoje.
Domek pod Wrocławiem, mądra dziewczynka jako przyjaciółka,
druga młoda kotka do towarzystwa -
koteczka to teraz Lusia.
Trafiły do mnie za sprawą Megi Moher, która mi o nich doniosła, ale przede wszystkim za sprawą pana Jana - kolejnej osoby, której na sercu leży los bezdomnych kotów. Zostały odłowione na terenie opustoszałego sadu, gdzie mieszkały w szopie. Tam nigdy kotki nie przetrwały zimy. Ze swoją urodą szybko znalazły nowe domy. 

76. Julia

Koteczka nie radziła sobie w stadzie działkowych kotów. Została odłowiona i dostarczona Za Moje Drzwi, gdzie szybko pokazała, jaka jest milusia. Nie czekała długo na dom. Mieszka we Wrocławiu z rodziną pani Kasi. Ma drugą kotkę do zabawy, zaprzyjaźniła się z nią bardzo szybko.

77. Szarusia


Dzika koteczka złapana niejako przy okazji odławiania Rysi (poniżej). Po przyciętym uszku widać było, że kotka jest po sterylizacji, jednak badanie ujawniło sporą przepuklinę na brzuszku. Została ona zoperowana i kotka po kilku dniach wróciła na swój teren. Jest tam dokarmiana przez Edytę. 

78. Rysia


Historia Rysi jest w toku. Dostałam zgłoszenie, że to może być zaginiony Kayron. Kot o jego wyglądzie przypałętał się do jednej z willi niedaleko wrocławskiego zoo. Pognałam natychmiast to sprawdzić, ale to nie był mój kot. Postanowiłyśmy z Edytą, która kotka dokarmiała, że go odłowimy i spróbujemy polepszyć jego los. Po kilku dniach udało się! Kot, który okazał się kotką, trafił do mnie, jednak był tak dziki, odmawiał jedzenia, nie załatwiał się, że jedynym wyjściem wydało mi się oddanie go pod choć chwilową opiekę swojej dotychczasowej opiekunce. Edyta dokonała cudów! O tym wszystkim będę wkrótce pisać. 

79. Bakalia


Kocia rodzinka wyciągnięta z krzaków przez panią Joannę, która się nią także chwilowo zaopiekowała. Trafiła do mnie z polecenia Megi Moher. To była przyjemność i zaszczyt gościć je u siebie. Zaszczepiłam je, ogłosiłam i szybko znalazły domki. 
Kotka zamieszkała z młodą dziewczyną - Igą i jej pieskiem pod Wrocławiem. Iga nie zmieni Bakalii imienia. :)

80. Maczek


Jw. Koteczek zaczarował Rafała i mieszka z dwójką kolegów we Wrocławiu. Właśnie (30.12.14) dostałam wiadomość, że już z nimi szaleje, ale i przytula się. :) Imię Maczek zostanie z nim na zawsze. 



Jw. Ten to ma szczęście! Trafił do wielkiej ludzko-zwierzęcej rodziny, gdzie wprawdzie ludzi jest tylko dwoje, ale za to kotów... pięć, i piesek! Joasia i jej mąż to cudowni opiekunowie, a Kubuś spełnił ich marzenie o rudzielcu. I ten kotek zachowa swoje - nadane przeze mnie - imię (Klusek), ale jako drugie. :)

 **************************************************************************

Rok 2014 to również nasza podróż życia do Japonii, która mnie oczarowała. Jestem wdzięczna za to doświadczenie.

Mimo tego to nie był dobry rok. To rok, w którym zaginął Kayron, a to zdarzenie zasiało na stałe smutek w moim sercu. Niestety tak będę go pamiętać. 

Roku 2014, żegnam cię bez żalu. 

Życzę Wam i sobie, aby nasze podsumowanie w przyszłym, 2015, niosącym nadzieję na dobre, roku było tak optymistyczne i radosne jak naszej koleżanki Gordyjki

Dziękuję za Waszą przyjaźń i wsparcie, za dodającą skrzydeł akcję Skarpeta. Ona działa, ona pomaga! Jeszcze rok się nie skończył, a wyciągnęłyśmy z niej z Haną uzbierane przez Was dary serca i obdarowaliśmy nimi już sześć osób z naszego blogowego kręgu, które tego potrzebują - dla swoich i nieswoich zwierzaków. Jak cudownie jest móc pomagać!




Bawcie się dobrze, kochani, do siego roku! 

A żeby jednak powiało czymś miłym na koniec roku, napiszcie mi, proszę, zamiast życzeń, która kocia historia utkwiła w Waszej pamięci najbardziej i dlaczego. :)

PODPIS

W dalszym ciągu zapraszam do polubienia mojej strony na fejsie. Im nas więcej, tym więcej szans dla kociołków. :) https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami


wtorek, 30 grudnia 2014

Pies kuleje :(

Obiecywałam post o Rysiu, który okazał się Rysią, jednak czasu mi zabrakło i będzie o kimś innym, też na "R". O Rufim. Przygotowywałam te materiały dla lekarza, to mogę je Wam szybko pokazać. Piszę późnym wieczorem - godzinę temu wróciliśmy z kliniki.


Od miesiąca nasz piesek kuleje. Wie o tym dobrze CudARTeńka, która opiekowała się Rufim podczas naszej nieobecności. 
Zaczęło się dość nagle, ale początkowo nie bardzo mocno. Poszliśmy oczywiście do weta. Rufi dostał zastrzyki i zalecenie zrobienia RTG stawów biodrowych. Mamy tu obok gabinet niezwykle uznanego lekarza diagnosty w tej dziedzinie. Zdjęcie wykazało... dysplazję prawego stawu biodrowego! 


Takie zdjęcie RTG bioder robi się w niewygodnej dla psa pozycji. Musi on leżeć nieruchomo na wznak, mając tylne nogi maksymalnie wyprostowane do przodu. Nasz anioł w psiej skórze ani drgnął - taki to jest kochany i grzeczny piesek! Zazwyczaj psy trzeba do tego badania usypiać!

Na tym zdjęciu czerwona strzałka pokazuje chory staw. Główka kości udowej jest zanurzona w panewce tylko w jakichś dwudziestu procentach... Powinna być w ok. osiemdziesięciu. Staw wskazany zieloną strzałką jest zdrowy.


Stan Ruficzka zaczął się gwałtownie pogarszać jakiś tydzień temu. Pies nie dość, że ostro kuleje, to jeszcze powłóczy nogą i ciągnie palcami/pazurami po ziemi. Naprawdę serce się kraje. Sami zobaczcie.


Zaczęliśmy wychodzić z nim tylko tyłem - do ogrodu i potem na trawę, aby nie zdarł sobie pazurków o chodniki. Niestety nie ma możliwości, aby Rufik nie musiał pokonywać schodów, a nie idzie mu to łatwo. Z każdym dniem gorzej...


Dysplazja stawu biodrowego jest schorzeniem dziedzicznym, zależnym od genów i przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Najczęściej dotyczy ona psów ras dużych i olbrzymich (np. amstaff, pit bull, mastino napoletano, rottweiler, dog niemiecki, owczarek niemiecki, golden retriever) oraz spanieli, pekińczyków, mopsów i kotów rasy maine coon. 

Schorzenie to polega na niedorozwoju panewki miednicy, głowy kości udowej oraz więzadła, które łączy je ze sobą. Na skutek rozluźnienia w stawie dochodzi do zniekształcenia poszczególnych jego części (spłaszczenie panewki, zanik okrągłego kształtu głowy kości udowej). Doprowadza to do zwyrodnienia stawu biodrowego.



Dysplazja jest chorobą nieuleczalną. Można jednak znacząco polepszyć komfort życia psa. Od niedawna są możliwe nowatorskie metody leczenia. Jedną z nich jest PRP - leczenie chorób stawów u zwierząt towarzyszących z zastosowaniem przeszczepu mezenchymalnych komórek macierzystych oraz osocza bogatopłytkowego. 

Na razie wiem tylko tyle, że z krwi pacjenta izoluje się osocze, a z niego substancje mające właściwości regenerujące i odbudowujące. Wstrzykuje się je wprost w chore miejsce. 
Dla mnie to kompletna nowość, muszę się sama dokształcić, ale chcemy tego spróbować, zanim Rufi popsuje sobie drugi staw przez to utykanie.

Wasze kciuki potrzebne będą w piątek. O ósmej rano pies będzie miał pobraną krew, potem w laboratorium zostaną z niej wyodrębnione potrzebne składniki, by o godzinie 13 mogły one zostać wstrzyknięte, w pełnej narkozie, do prawego stawu biodrowego naszego Króla Kotów. Oby pomogło! Jeśli tak się stanie, efekt nie utrzyma się na zawsze, ale może być długotrwały. Ale to nie jest pewne. 

Ech...


PODPIS


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...